wtorek, 17 marca 2015

HEROSI OLIMPIJSCY: POWRÓT DO POCZĄTKU

Rozdział 21

Plan doskonały

***Perspektywa Nico***

Stałem przed królestwem ojca. Od pewnego czasu wyprowadził się z Olimpu, gdyż znów pokłócił się z Zeusem o jakieś pierdoły. Ale trzeba się z tym pogodzić, bo jest to typ bardzo kłótliwy i dumny, więc nie przeprosi boga Nieba, a to oznacza, że trochę sobie tutaj pomieszka. Tak bardzo zastanawiała mnie sytuacja, która miała miejsce w obozie, że nie zauważyłem nieobecności Cerbera. Dopiero kiedy przeszedłem bramę i zrobiłem kilka kroków, obróciłem się, żeby upewnić się, bo nawet Cerber ma czasami ciche dni. Pusto. Nie ma go. No to mnie Hades zaskoczył. Tego się po nim nie spodziewałem. Wchodząc do komnaty, gdzie znajduje się tron ojca, palnąłem:
- Od kiedy wypuszczasz Cerbera na spacer? Nowe obyczaje?
Hades z początku wyglądał na zdenerwowanego, ale kiedy zobaczył, że to ja, na jego twarzy widać było zirytowanie.
- A, to ty...- mruknął.- Nie masz nic innego do roboty. Musisz się tu pałętać?
- Czekasz na kogoś?- zapytałem.
- A co, może oślepłeś?
Na środku sali stał wielki, zastawiony stół, a Hades wyglądał jak odpicowany pajac. Zdecydowanie ojciec spodziewał się gości.
- Na kogo?
- No na pewno nie na ciebie, więc wynocha!- wrzasnął.
- Dopiero przyszedłem- uśmiechnąłem się sarkastycznie i rozsiadłem wygodnie na krześle. Nie przepadałem za swoim ojcem, tak jak on za mną.
- Powiedziałem wynocha!- powoli tracił cierpliwość. Lepiej dla mnie. Jak wystarczająco go wkurzę, powie mi wszystko, żebym tylko sobie poszedł.
- Wiesz co? Ostatnio w Obozie Herosów miało miejsce cudowne ożywienie... Może o tym słyszałeś?- zarzuciłem nogi na stół, po czym wziąłem winogrono i bezczelnie je zjadłem. Hades zaczął się trząść z gniewu. Musiałem być przygotowany, bo w każdej chwili mógł się na mnie rzucić.- Ty ją wskrzesiłeś, mimo że wiesz, że to nielegalne, więc dlaczego to zrobiłeś?!- patrzyłem na niego oskarżycielsko.
- Bo go o to poprosiłam- zza moich pleców usłyszałem kobiecy głos. Jak poparzony wstałem z krzesła i wyciągnąłem swój miecz. W wejściu stała kobieta, była olśniewająco piękna i przez myśl przeszło mi, że to może być jakaś kolejna babka ojca, ale nie pasowało mi to, że weszła tu bez przeszkód. Musiała być boginią. A która bogini jest na tyle głupia, żeby schodzić do Podziemi, oczywiście nie wliczając Persefony. Przełknąłem ślinę. Przyjąłem pozycję bojową.
- To nie będzie potrzebne. Przyszłam tu w interesach- powiedziała spokojnie.- Miło mi cię poznać.
Spojrzałem z wyrzutami na ojca.
- Nie wierzą, że jesteś po jej stronie- warknąłem.
- Powinieneś mi być wdzięczny. To ja namówiłam Hadesa, żeby wskrzesił tą nędzą Córkę Zeusa. Dałam jej jeszcze kilka dni życia- zaśmiała się lodowato.
- Po co się zgodziłeś?- nadal wpatrywałem się w tatę.
- A co? Nie podoba ci się to, że żyje? Jak chcesz naślę na nią erynię i każe jej urwać jej głowę... Wtedy będziesz zadowolony?- spytał mnie ironicznie.
- Przecież ona tak czy siak ją zabije!- wrzasnąłem.
- To konieczne- powiedziała Gaja.
- Słucham? Chcesz mi powiedzieć, że konieczne jest jej uśmiercenie? To w takim wypadku, po co ją ożywiłaś?
- Stanowi zagrożenie dla otoczenia, ale potrzebna jest mi do obalenia Zeusa i przejęcia władzy nad całym Olimpem. Jest niebezpieczna. Jeżeli ja jej nie zabiję, to zrobi to ktoś inny- wyjaśniła.
- Przecież to jej ojciec, nie ma szans, że stanie przeciw jemu. Twój plan ma kilka usterek, nie sądzisz? Nikt nie stanowi żadnego zagrożenia, a już na pewno nie ona- jeszcze trochę, a przeszyłbym ją mieczem, ale wtedy nie dowiedziałbym się reszty. Przecież Martha nie jest niebezpieczna. Może trochę porywcza, ale nie niebezpieczna.
- Nie zapominaj, że po swojej stronie mam również Atenę i Nemezis. Są bardzo sprytne i przebiegłe. Myślę, że zauważyłeś- nadal jej twarz zdobił lodowaty uśmiech.
- Co!?- zdezorientowałem się, a więc wzięła pod uwagę wszelkie okoliczności. Niemożliwe...
- Jak myślisz, kto rozkazał tej syrenie, żeby ją przeklęła? Dla niej to była czysta zemsta, a dla mnie stworzenie nowej broni...
- Co?
- Nasza Córunia Zeusa teraz kiedy zechce może być syreną lub starożytnym stworem...
- O czym ty...?
- No, ale żeby stracić chęć życia, i żeby wzbudzić poczucie beznadziejności, musiałaby zabić kogoś niewinnego, albo chociaż musiałoby jej się wydawać, że kogoś zabiła. Jakby zobaczyła na dnie tego chłopaka i byłby on martwy, wtedy wkroczyłabym ja, pocieszyłabym ją i dała szansę na lepsze życie. Ale ten chłopak przeżył. Że też akurat natrafiłam na Syna Posejdona. Cóż jeszcze nic stracone.
- Czyli uratowałaś ją, aby wykorzystać najbliższą okazję i wpoić jej, że kogoś zabiła?
- Tak.
Przeniosłem wzrok na Hadesa.
- Nico, wiem, że wydaje ci się to absurdalne, ale wyobraź sobie. Martha to teraz czysta maszyna do zabijania.
- Czym ona teraz jest?- nie podobał mi się sposób w jaki się o niej wyrażał.
- Wampirem- palnęła podekscytowana Gaja.- Ale też syreną i herosem. Niesamowite...
Patrzyłem na nią z niedowierzeniem.
- Wampiry nie istnieją- burknąłem.
- Tak ci się tylko zdaje- Hades usiadł na tronie, a Gaja przechadzała się po pomieszczeniu.
- Wszystko dzięki Hekate. To ona dawno temu, jeszcze w starożytności,  przeklęła  człowieka, który później powiększył swój gatunek. Rzuciła też czar na syreny Północne, żeby nigdy nie odważyły się nikogo przekląć, gdyż taka syrena stanie się siedmiokrotnie potężniejsza od nich, a na dodatek będzie krwiożerczą bestią. Jedynie pogratulować pomysłowości. Nie myślała, że którakolwiek kogoś przeklnie. Nie pomyślała, że nienawiść będzie silniejsza od powinności. Zdarza się.
- Wszystko zaplanowałaś...- byłem naprawdę zaskoczony.
- Tak. Jak na razie wszystko idzie po mojej myśli- uśmiechnęła się szyderczo.- Teraz ty polecisz do niej i o wszystkim jej powiesz. Ona się załamie, po czym ucieknie, bo przecież nie chce nikogo skrzywdzić, a w szczególności swoich przyjaciół od siedmiu boleści. Potem przy okazji podrzucę jej jakiegoś śmiertelnika, żeby się w końcu najadła i obudziła w sobie bestię. Plan doskonały...
Miała rację. Pozostało mi tylko wrócić do obozu i niczego nie mówić, dla dobra wszystkich. Ale to pewnie też wzięła pod uwagę, bo nie mówiłaby mi tego. Muszę za wszelką cenę mieć Marthę na oku...


***Perspektywa Annabeth***


Siedziałam przy łóżku Marthy. Od dwóch dni nie obudziła się. Na szczęście wyglądała znacznie lepiej. Jej skóra nabrała barwy. Zgodnie z moją prośbą, Chejron zamiast kroplówki podłączył jej morską wodę. Pilnowaliśmy ją na zmianę. Za każdym razem kiedy przypadała moja kolej, bałam się, że się obudzi. Ale bardziej przerażała mnie rozmowa, którą miałam zamiar z nią przeprowadzić. Musiałam ją ostrzec. Nie wiedziałam jak zareaguje. Traktowałam ją jak przyjaciółkę. Chciałam dla niej jak najlepiej, ale sama już nie wiedziałam, co jest dla niej dobre. Gdy tak na nią patrzyłam, przypomniało mi się, kiedy Grover przyprowadził ją do obozu. Wydawało mi się, że się nie dogadamy. Ale wtedy myliłam się. Źle ją oceniłam. A teraz nie potrafiłam jej pomóc, bo najzwyczajniej w świecie bałam się.
- Annabeth?
Aż podskoczyłam na krześle. Wpatrywała się we mnie para srebrno-niebieskich oczu. Właściwie nie wiem jaki to kolor. Wyglądało to tak jakby się mieniły.
- Żyjesz...- wydukałam.
- Najwidoczniej- uśmiechnęła się przyjaźnie.- I muszę przyznać, że czuję się rewelacyjnie.
- To dobrze- próbowałam udawać, że wszystko jest w porządku, ale Martha szybko zobaczyła niepokój, który gościł mi na twarzy.
- Coś się stało?- zapytała.- Wyglądasz marnie.
- Nie, to nic.
- Nie kłam.
- Właściwie to...
- O ktoś raczył się obudzić. Witaj wśród żywych!- do pokoju wparował Nico. Przerwał mi akurat teraz. Byłam na niego wściekła.
- Co ci?- spytała go Martha.
- A co niby miałoby mi być?- zaskoczył się tym pytaniem.
- No, eeee... jesteś taki... Ludzki...
- Powinienem się obrazić?
- Nico, idź sprawdź, czy nie ma ciebie w Podziemiach- burknęłam.
- Spóźniona. Właśnie wracam od ojca- powiedział to nienaturalnie spokojnie. Zaczęłam się zastanawiać, czy go przypadkiem nie podmienili.
- Co chciałaś mi powiedzieć?- Martha wróciła do tematu.
- No więc, eeee- nie chciałam tego mówić przy Synu Hadesa, który przyglądał mi się podejrzliwie.
- Annabeth chciała zaprosić cię na imprezę, którą organizuje dzisiaj wieczorem- dokończył za mnie. Spojrzałam na niego z niedowierzeniem. 
- Eeee tak właśnie- mruknęłam, zwracając się do Córki Zeusa.- Koniecznie musisz przyjść.
- No nie wiem.
- Daj spokój. Nie bądź drętwa. Bez ciebie to nie to samo- przekonywał ją Nico.
- No dobra, może wpadnę, ale tylko na chwilę. Jakoś nie mam ochoty na imprezy.
- No to załatwione. Odpoczywaj, a ja pomogę Ann w przygotowaniach- uśmiechnął się sztucznie, złapał mnie za ramię i wyprowadził z pomieszczenia.
- Co ty odwalasz?- spytałam, gdy znajdowaliśmy się na dworze.
- Wiem, co chcesz jej powiedzieć i wydaje mi się, że to nie jest najlepszy pomysł.
- Dlaczego?- zapytałam rozzłoszczona.
- Byłem u Hadesa...- opowiedział mi wszystko co wydarzyło się w Podziemiach. O tym jak Hades jest po stronie Gai, więc nie mamy co liczyć na jego pomoc. I o tym jak Gaja wszystko zaplanowała, więc musimy działać tak, jakbyśmy nie byli sobą. Ona zna nasz każdy ruch, więc musimy być nieprzewidywalni.
- Rozumiesz już, dlaczego nie możemy jej powiedzieć?- tymi słowami zakończył swój długi monolog.
- Tak, ale w tym wypadku niewiedza jest bardziej niebezpieczna.
- Wiem. Dowie się, tylko nie teraz.- Nico miał rację. Musimy wszystko zaplanować. I już nawet mam plan.
- Ok. Ty dopilnuj, żeby nie wpadła w pułapkę Gai i żeby nie znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Musisz ją pilnować, aby nie wdała się w żadną bójkę...
- Z tym to będzie problem- dodał zrezygnowany.
- ...i trzymaj ją z dala od krwi.- westchnęłam- A ja poczytam więcej na temat przeklętych herosów, syren i wampirów. Może da się to jakoś odkręcić.
- I pamiętaj, żeby zorganizować jakieś przyjęcie...
- Nie mogłeś wymyślić czegoś szybszego do przygotowania?- zapytałam zdenerwowania.- Tylko tego mi brakowało.
- Poradzisz sobie. Masz jeszcze jakieś 5 godzin- poklepał mnie po ramieniu i ruszył w kierunku Domku Hadesa. Łatwo mu mówić.
- Ej miałeś mi pomóc!- krzyknęłam. Obrócił się i zrobił niewinną minę.
- Przecież robię za ochroniarza. Jeszcze ci mało?
Przewróciłam oczami. 
- Spadaj- warknęłam.
- Z chęcią- uśmiechnął się łobuzersko i zniknął w pierwszym lepszym cieniu.


***Perspektywa Marthy***


Patrzyłam tępo w ścianę. Nie miałam zamiaru dłużej tak siedzieć, ale pielęgniarka nie chciała mnie puścić.
- Czuję się znacznie lepiej- nalegałam, lecz ona pozostawała niezłomna.
- Jesteś osłabiona. Jedyne co mogę dla ciebie zrobić, to przynieść trochę ambrozji- wzruszyła ramionami. Rzuciłam się zrezygnowana na łóżko.
- W takim razie będę tu gnić do końca życia- palnęłam.
- I oto chodzi- uśmiechnęła się ponuro, po czym odeszła.
- Kiedy ja nie chcę!- wrzasnęłam na nią. Zatrzymała się i patrzyła na mnie ze współczuciem. Podeszła do mnie i usiadła na łóżku obok.
- Przykro mi- spojrzała mi prosto w oczy. Nie odrywając wzroku powiedziałam:
- Proszę. Naprawdę chcę już stąd wyjść na powietrze, bo zaraz zwariuję...
Nagle stało się coś dziwnego. Nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć. W jej oku pojawił się błysk, dosłownie. Potrząsnęła lekko głową, jakby jej się w niej zakręciło.
- To idź. Nie chcemy kolejnego wariata na tym świecie. Już jest ich wystarczająco dużo- uśmiechnęła się nieobecnie, wstała i poszła do gabinetu. Jeszcze przez jakieś pięć minut patrzyłam na drzwi, za którymi przed chwilą zniknęła pielęgniarka. Zaskoczyła mnie jej decyzja, ale wolałam, żeby jej nie zmieniła, więc zabrałam swoje rzeczy i pospiesznie wyszłam z pokoju. Prawdę mówiąc nie czułam się najlepiej. Wszystko mnie bolało. Zmęczenie i osłabienie dało się we znaki. Kiedy znajdowałam się już na zewnątrz, słońce okropnie mnie raziło. Mrużyłam oczy, żeby cokolwiek zobaczyć, ale skutki były marne. Słyszałam głosy innych herosów, którzy wykonywali swoje codzienne obowiązki. Ten zgiełk, który panował, był tak głośny, że czułam jak przeszywa mi głowę. Chciałam znaleźć się w zacisznym miejscu, z daleka od ludzi, z daleka od wszystkiego co się porusza i wydaje jakiekolwiek dźwięki. Bo teraz to nawet mucha, która przeleciała niedaleko, doprowadzała mnie do szału. 
- Wypuścili cię?
Ktoś stał obok. Ledwo poznałam kto, gdyż wydawało mi się, że czynności, które wykonywali inni, były stokroć głośniejsze. Usłyszałam pisk. Przeraźliwy wrzask, który dopiegał z lasu. Złapałam się za głowę. Wydawało mi się, że ktoś rysuje widelcem po talerzu. 
- Przestań- warknęłam.
- A co ja takiego robię?- zapytał zdezorientowany Syn Hadesa.
- Słyszysz to?
- Co niby?
- Ten pisk.
Spojrzał na mnie zaniepokojony.
- Niczego nie słyszę...
- Jak to? Przecież to jest takie głośne. Nawet głuchy by usłyszał.
- Na pewno dobrze się czujesz? Może powinnaś wrócić do skrzydła...
- Wszystko w porządku. Najwidocznej przesłyszałam się.
- Jak uważasz. Pomóc ci w czymś?
- A tobie co znowu?
- A co ma być? Że niby Syn Hadesa to pomagać nie potrafi, tak? A może tak przyszło ci do głowy, że też mam serce i od czasu do czasu jestem miły...
- Ehem, bo ci uwierzę- burknęłam. Wszystko stanęło do góry nogami. Ja słyszę głosy, a Nico przeżywa przemianę duchową. Jedyne na co mam teraz ochotę, to wziąć gorący prysznic i odizolować się od wszystkiego. 


Wracam do gry xddd Sama nie wiem co jest grane, ale od pewnego czasu blogger zaczyna mi szwankować, więc nie zdziwcie się, jakby były jakieś problemy z publikowaniem postów lub z ich pisaniem. Postaram dodawać się szybciej rozdziały, ale u mnie jakoś inaczej płynie czas, zatem niczego nie obiecuję. Wiem, że dziwnie to zabrzmi, ale okropnie bolą mnie zęby i trudno mi się skupić na czymkolwiek. W każdym razie niedługo wiosna i mam nadzieję, że nadejdą wreszcie cieplejsze dni. Pozdrowionka dla wszystkich ;D Trzymajcie się ^^

4 komentarze:

  1. Czy dobrze zrozumiałam? Martha jest teraz półboginią, syreną i wampirem w jednym. Czyli taką ,,mieszanką wybuchową"? No, no niema co zaszalałaś. ;-) Wera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak :) "Mieszanka wybuchowa" nieźle to nazwałaś xdd No wiem ;D

      Usuń
  2. Martha się rozwija. Hades stoi po stronie Gai, o Zeusie :D Jestem ciekawa, co będzie dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozwija sie jak roslinka w szafce xdd Bo Hades jest złyyy ;))

      Usuń