sobota, 14 marca 2015

HEROSI OLIMPIJSCY: POWRÓT DO POCZĄTKU

Rozdział 20

Mroczna prawda

***Perspektywa Percy'ego***

To wszystko działo się tak szybko. Po co tam wrócił? Najwidoczniej mieli kłopoty, z którymi nie mogli sobie poradzić albo po prostu wrócił po Córkę Zeusa, bo była zbyt słaba, żeby samodzielnie wypłynąć. I tu nagle mnie olśniło... Percy, jesteś genialny- pomyślałem. Przecież coś lub ktoś spowodowało, że nie mogła sama wrócić. Patrzyłem teraz na Ann, która z trudem łapała powietrze. Z mimiki jej twarzy wywnioskowałem, że potrzebują pomocy. Bez zastanowienia wziąłem ze sobą kilku herosów (bo w tej sytuacji wersja egoistycznego bohatera odpadała, potrzebowałem wsparcie, gdyż nie wiedziałem co mnie czeka na dnie, choć nie oszukujmy się... sam też dałbym radę) i zanurzyłem się do wody. O dziwo, nie czekał na mnie żaden potwór, nawet nikt nie walczył, nie było nigdzie śladów krwi. Zastałem tylko Marthę, leżącą bezwładnie na dnie i Dominika, powoli opadającego. Wyglądał jakby się dusił. Oczy miał szeroko otwarte i łapczywie, dużymi łykami pił wodę. Widać, że coś paliło go od środka. A ja mu mówiłem, żeby nie jadł tyle chili... Razem z resztą zabraliśmy ich na brzeg. Nie wiem, co działo się z Córką Zeusa, ale od razu wzięli ją do skrzydła szpitalnego. Wyglądało to niepokojąco. I na pewno poszedłbym sprawdzić, ale wolałem dowiedzieć się, co tam tak naprawdę się wydarzyło. Zostałem z bratem i Annabeth, którzy teraz wyglądali znacznie lepiej.
- Co się tam stało?- zadałem pytanie. Spojrzeli na siebie wymijająco.
- Nie wiem. Nic z tego nie rozumiałam. Ale...- Annabeth patrzyła wyczekująco na Dominika.- Ty je rozumiałeś...
- Co? Ja? Nie, pffff.- wymruczał i zaczął pić wodę, aby zaspokoić pragnienie. Jakoś mnie nie przekonał.
- Na pewno?- naciskałem.
- To były rodzinne porachunki...- stwierdził po chwili namysłu.
Zapanowało milczenie, które przerwała Ann.
- Rodzinne porachunki? Przecież one chciały nas zabić! Nie jestem głupia!- krzyknęła zdenerwowana.
- Posłuchaj, sam nie wiem o co tam chodziło, ale...- zatrzymał się.- Powiniśmy sprawdzić co z nią, bo... No, one mogły jej coś zrobić i...- przełknął ślinę. Wiem co czuł, gdyż sam nie dopuszczałem do siebie tej wiadomości. Ona żyła i na pewno za chwilę przyjdzie tu do nas, aby mnie czymś zdenerwować albo żeby wzniecić jakąkolwiek kłótnię. Takie już są Dzieci Zeusa... Chcą pokazać, że oni tu rządzą...
- Nieprawdopodobne dla mnie jest to, że Martha jest syreną.- Annabeth zastanawiała się na głos. Nie wiem co w tym jest niezwykłego. Kiedy tylko zechce może zmienić się w krwiożerczą rybę. Żenada...
- Jaki potwór was zaatakował???- zapytałem, ciekawy odpowiedzi.
- Zaatakowały nas podobne istoty do Marthy, tylko że one nie były przyjazne.- Dominik na samą myśl wzdrygnął się. A więc syreny... Jakim prawem wtargnęły do tego jeziora?
- Dominik?- Ann patrzyła na niego współczująco.- Dlaczego byłeś ledwo przytomny, kiedy wyciągali cię z wody?
Syn Posejdona wyciągnął z kieszeni pusty flakonik i podał go Annabeth. Otworzyła go, wąchając zawartość. Skrzywiła się, patrząc na Dominika.
- Spanikowałem. Wypicie tego wydawało mi się najbardziej rozsądne w tej sytuacji.- tłumaczył się mój brat.
- Skąd to masz?- Córka Zeusa była teraz zaniepokojona.

***Perspektywa Nico***

Stałem w ciemnym kącie oparty o ścianę. Pare minut temu przynieśli tu Córkę Zeusa. Dzieciaki Apolla próbowały ją uratować, ale same nie wiedziały o co w tym wszystkim chodzi. Nie znały przyczyny, z resztą ja też nie. Nieoczekiwanie stało się to czego się obawiałem. Usłyszałem charakterystyczny dźwięk. Przełknąłem ślinę. To niemożliwe. Podbiegłem do niej. Zobaczyłem, że jej organizm nie pełni już funkcji życiowych. Dlaczego? To pytanie rozwalało mi głowę. Nie mam uczuć. Przecież jestem prawie martwy. Ale zrobiło mi się smutno. Poczułem rozgoryczenie, złość, strach, żal. Ostatnio przeżyłem coś w tym stylu, gdy Bianca... Zamknąłem oczy, aby powstrzymać łzy. Dawno nie myślałem o mojej siostrze. To spowodowało, że jeszcze gorzej się poczułem. I nagle, w chwili gdy chyba pogodziłem się z tym co się stało, bo ludzie przecież odchodzą, Martha otworzyła oczy. Znieruchomiałem. Podniosła się jak poparzona. Patrzyła na mnie przerażonymi oczami, jakby przyśnił jej się koszmar. Nie wiedziałem co mam robić. Po chwili zemdlała, ale żyła. Do pokoju wszedł Chejron, który na pewno został powiadomiony o jej zgonie. Spojrzał na Córkę Zeusa, potem na mnie.
- Jak to zrobiłeś?- zapytał mnie.
- Niczego nie zrobiłem- odpowiedziałem lodowato.
- Więc jakim prawem?- tym razem patrzył na nią. Wyszedłem pospiesznie z pomieszczenia. Będę musiał poważnie porozmawiać z ojcem.

***Perspektywa Annabeth***

Zastanawiała mnie cała ta sytuacja. Najpierw wydarzenia pod wodą. Teraz nagłe ożywienie. Ktoś z bogów musiał ją wskrzesić, poręczyć za nią. Na myśl przyszedł mi Zeus. Ale gdyby potrafił ożywiać ludzi, Thalia nie musiałaby być drzewem. Potem pomyślałam o Hadesie. Przecież to jego królestwo. Tylko, że on nie miałby powodu. Po pierwsze nienawidzi Zeusa, a po drugie gdyby mógł to wskrzesił by Marię, jego jedyną prawdziwą miłość, która zginęła przez Zeusa. I tu kółko się zamyka. Leżałam na swoim łóżku i tępo patrzyłam się w sufit. A może... Nie. Nie zrobiłaby tego... Chyba, że ma plan, a Martha potrzebna jej jest do jego zrealizowania. Ale to chore. Na jej miejscu wolałabym, żeby zginęła, bo jest dla niej zagrożeniem. Z tym, że Gaja może mieć taką moc i wystarczająco sił, żeby przywrócić komuś życie. Potem nasunęła mi się myśl o Dominiku. Mogłaby jemu podrzucić tą fiolkę. Wiedziała, że to wypije, ale nie myślała, że będzie pił potem wodę, a ona uleczy rany nawet od środka. Ale on nie jest zagrożeniem. A może? A może po prostu nie był jej potrzebny... Natomiast Martha... Muszę zrobić wszystko, żeby Gaja nią nie zapanowała. Przecież ona jest wstrętną manipulantką i zrobi wszystko by dostać to, czego chce. Powoli wstałam, podeszłam do półki z książkami, bo dam głowę, że widziałam tam jakąś książkę o syrenach. Trochę czasu mi zajęło, ale ją znalazłam. Tym razem usiadłam przy stole. Otworzyłam książkę i zaczęłam szukać gatunku, który widziałam na dnie jeziora. Bingo. Syreny Północne. Dowiedziałam się, że ich przemiany i zachowanie zależy od faz księżyca. Potem przeczytałam jak zabijają ofiary. Najczęściej śpiewem, ale to działa tylko na płeć przeciwną. Zwabiają mężczyzn na dno, a potem ich topią. Następnie było tam napisane jakie one mają nadprzyrodzone zdolności. Potrafią: manipulować umysłami, rozkochać w sobie każdego, czytać w myślach, ale to tylko niektóre osobniki. Przewinęłam kartkę. Słabe punkty. "(...) Jest tylko jeden. Słodka woda. Dla syren tego pokroju jest ona trująca, a nawet śmiertelna (...) aby odbudować organizm potrzeba słonej wody" No to teraz znamy powód, dlaczego jezioro tak wpłynęło na Córkę Zeusa. Miałam już zamykać książkę, kiedy dotarło do mnie że brakuje strony. Przeszukałam każdą książkę, każdy zakamarek i nic. Skoro jej nie ma to znaczy, że ktoś ją wyrwał, a to znaczy, że była ważna. Poddałam się. Nie znajdę jej. Byłam zła. Jeszcze raz przejrzałam tą książkę, a kiedy zrozumiałam, że to na nic, cisnęłam nią w podłogę. Twarz schowałam w dłoniach. Martha to moja przyjaciółka, chciałam jej pomóc. Zrezygnowana podniosłam wzrok. I osłupiałam. W okładce była dziura, a w niej zgnieciony kawałek papieru. Obok książki leżał skrawek materiału. Ktoś schowal stronę w okładce. Powoli rozwinęłam zagubioną kartkę. Super... Krew odpłynęła mi z twarzy. Wyłapałam fragment, przez który omal nie zeszłam. A brzmiał on: "(...) Jeżeli dziewczyna nie została syreną z przyczyn genetycznych oraz dziedzicznych, lecz została przeklęta, nie jest ona zwyczajnym morskim stworzeniem, ale żądną krwi bestią. Takim syrenom do uzyskania energii i siły nie wystarcza morska woda. POD ŻADNYM POZOREM NIE ZBLIŻAĆ SIĘ!" Na samym dole strony był umieszczony rysunek przedstawiający twarz takiej syreny. To było straszne. Twarz przypominała jakby wampira, ale w najgorszej wersji naszych wyobrażeń. Doczytałam tam jeszcze, że polują one na lądzie, więc nie muszą być w wodzie. Ogarnęła mnie panika. A co jeśli teraz atakuje jakiś bezbronnych dzieciaków. Ann, uspokój się- powtarzałam sobie w myślach. Jest bezsilna, osłabiona po spotkaniu ze słodką wodą. Wdech, wydech, wdech, wy... Muszę to powiedzieć Chejronowi... Albo nie, bo uzna ją za niebezpieczną i będzie kazał ją zabić. Uświadomiłam sobie, że nie przeczytałam połowy tekstu, gdyż przeraziłam się początkiem. Zaczęłam czytać dalej: "Proces potrzeby karmienia się krwią następuje, gdy osobnik natknie się na bezpośredni kontakt z krwią..." Odetchnęłam. Teraz wystarczy tylko nie dopuścić jej do krwi. Niedobrze mi. Nie wybrażam sobie Marthy karmiącej się... Wzdrygnęłam się. Jakby Gai udało się ją przekupić na jej stronę, to po nas. Postanowiłam powiedzieć Chejronowi o słonej wodzie, która pomoże odzyskać Marcie siły. A resztę postanowiłam zachować dla siebie i porozmawiać z Córką Zeusa przy najbliższej okazji.


Witam, witam. Znowu wracam po długiej przerwie. Dzisiaj ostatni dzień ferii, więc wzięłam się w garść i dokończyłam ten rozdział. Będzie coraz gorzej, zobaczycie. Szczerze to nie mogę się już doczekać jakiejś porządnej akcji :D Bye ;)

2 komentarze:

  1. To błąd mojego komputera? Piszę komentarz już trzeci raz xD Rozdział jest genialny. Nico i pogaduchy z Hadesem, będzie się działo! Już się bałam, że Ann nie znajdzie strony i będziemy musieli czekać. Krwiożercze bestie? To dokładnie w Twoim stylu. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba moja wina, bo musiałam na nowo opublikować post, gdyż coś mi się w kompie popsuło xdd Dziękuję :D Mój styl jest nie do ogarnięcia xddd ^^

      Usuń