Rozdział 16
Przepowiednia, a jednak...
***Perspektywa Marthy***
Rachel zaprowadziła mnie do innego pokoju, bo stwierdziłyśmy, że Percy potrzebuje trochę czasu, aby dojść do siebie po tym wszystkim. Jak sobie teraz tak myślę, to nie wiem co bym zrobiła, gdyby nagle Chejron powiedział mi, że Gaja zabiła Thalię. No dobra, jest ona strasznie wkurzająca i być może nie dożyję 30, bo ona wykończy mnie psychicznie, ale jednak jest moją siostrą. W każdym razie, gdyby bogini Ziemi ją zgładziła, to radziłabym jej unikać jakiegokolwiek spotkania ze mną, jeśli miałaby zamiar być jeszcze w jednym kawałku. Rudowłosa dziewczyna trzasnęła drzwiami tak głośno, że wybudziła mnie z tych rozmyślań o sposobie unicestwienia Gai. Usiadła na bardzo starej kanapie, która zaskrzypiała pod jej ciężarem, i gestem ręki pokazała, żebym przysiadła naprzeciwko niej. Po chwili spojrzała na mnie najdziwniejszym spojrzeniem, jakie kiedykolwiek w życiu widziałam. Jej oczy świeciły jaskrawą, a co najważniejsze żywą zielenią. Nad powierzchnią podłogi unosiła się gęsta mgła. To było trochę przerażające.
- Masz bardzo imponującą przeszłość- powiedziała potrójnym głosem, nadal nie odrywając ode mnie wzroku.
- Co ty nie powiesz- palnęłam, ale Rachel zachowywała się jakby mnie nie słyszała, bo ona na pewno mnie nie słyszała, gdyż to nie była ona, tylko Wyrocznia. Nie, nie, to Rachel jest Wyrocznią. Ok, pogubiłam się.
- A jednak. Muszę dzisiaj zająć się twoją przyszłością, która jest zaskakująca, nawet jak dla mnie- oznajmiła Rachel.
- Mam się bać?- zapytałam. Chyba spodziewałam się jakiś słów pocieszenia lub zaprzeczenia z jej ust, ale ona nadal była w bez ruchu. Jej twarz nie miała żadnego wyrazu, więc nie wiedziałam jak się zachować. W pierwszej chwili chciałam wybiec i schować się w domku Zeusa, ale coś mnie powstrzymało. Ughh...głupia ciekawość. Rudowłosa dziewczyna gwałtownie wstała i przez chwilę wydawało mi się, że unosi się nad ziemią, ale to chyba tylko złudzenie. Wyrocznia patrzyła teraz ślepo przed siebie.
Córka Zeusa do walki stanie,
Mimo pewnej porażki wierzy w wygranie.
Szanse będą małe, bitwa będzie krwawa,
Dla nieprzyjaciela: czysta zabawa.
Przyjaciół ocali, choć wszystkich nie zdoła,
Lecz taka jest jej ojca wola.
Wrogie ostrze zada cios,
Pozna ona wtedy prawdziwy swój los.
Miłość zwycięży, nienawiść przegra,
A serce Gai niczym najtwardsza cegła.
Ostatni jej dech sprowadzi spokój,
Na całym świecie zapanuje pokój.
Wyrecytowała tak płynnie, jakby się tego nauczyła na pamięć. Gdy skończyła, opadła na kanapę, która wydała charakterystyczny dźwięk i zasnęła. Ja tu się zastanawiam nad znaczeniem tych wszystkich słów, a ona śpi. Bezczelność. Powtórzyłam sobie tę przepowiednię jeszcze raz i wywnioskowałam, że powinnam zacząć się bać. Co to znaczy Ostatni jej dech sprowadzi spokój? Czyli co? Mam umrzeć, żeby na świecie był pokój? Pfff...śmieszne. Nie potrafiłam dopuścić do świadomości, że mogę nie dożyć tej 30 i to nie z powodu Thalii, lecz Gai. Wolałabym nie wiedzieć, że umrę. Oprócz tego, iż mogę nie dożyć kolejnych wakacji to wszystko inne wróciło do normy, więc wyciągnęłam z szuflady stary koc i przykryłam zielonooką dziewczynę, po czym półprzytomna opuściłam pomieszczenie. Kiedy wyszłam z pokoju od natłoku tych wszystkich myśli zrobiło mi się słabo, więc usiadłam na skraju schodów. Dziwnie jest żyć ze świadomością, że twoja własna matka niepotrzebnie oddała za ciebie życie, i że za kilka dni możesz być już martwa. Schowałam twarz w dłonie i rozmyślałam nad tym bezlitosnym życiem.
***Perspektywa Percy'ego***
Nadal ledwo wiedziałem o co chodzi. Słowa Chejrona dotarły do rozumu, lecz serce ich nie przyjmowało. Wciąż łudziłem się, że to pomyłka lub sen, ale nawet ja nie mam tak realistycznych snów. Centaur stał w rogu, oparty o ścianę, patrząc na mnie z troską, współczuciem i smutkiem, a ja starałem się nie rozkleić i postanowiłem, że pomszczę Tysona, gdy tylko spotkam Gaję, czyli niedługo.
- Nie wiem czy powinienem- zaczął Chejron.- Ale mam też dobre wieści, o ile w takiej sytuacji można je nazwać "dobrymi wieściami".
- Słucham- mruknąłem. No gorszych wieści to już chyba nie usłyszę.
- Grover ostatnio pojechał do Londynu i wpadł, dosłownie, na pewnego chłopaka i rozpoznał, a raczej wyczuł, że to heros, więc sprowadził go do Obozu i kilka dni temu, jak to powiedzieć, Posejdon go uznał i teraz masz brata- wydukał. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby Chejron tak się jąkał. Nie miałem pojęcia czy się cieszyć, czy się złościć. Najpierw Posejdon pozwala zabić Tysona, a później uznaje pierwszego lepszego kolesia. Zdenerwowałem się, jednak ta radość maskowała gniew. - Pewnie chcesz go poznać- centaur jakby czytał mi w myślach. - Zaraz go przyprowadzę.
- Poczekaj- zatrzymałem go.- Chcę wiedzieć jak ma na imię i ile ma lat.
- Ma na imię Dominik i jest w wieku 16 lat, czyli tylko o rok młodszy od ciebie- uśmiechnął się blado.- Dużej władzy nad nim raczej nie będziesz miał. Powiem ci, że niezłe z niego ziółko. Był tu zaledwie kilka dni, a już zdążył nabroić.
Wiem, że nie powinienem, ale uśmiechnąłem się. Mam tylko nadzieję, że nie będziemy się zachowywać jak Córki Zeusa. Wszystko zależy od jego charakteru. Chejron wygalopował z pokoju i po dłuższej chwili wrócił z chłopakiem o brązowych, dłuższych, ułożonych w nieładzie włosach, dużych, seledynowych oczach, raczej mojego wzrostu. Z twarzy był do mnie podobny, więc wiedziałem, że to nie jest pomyłka. Mam brata.
- Hej- przywitałem się.
- Siema- uśmiechnął się i usiadł koło mnie na sofie.- Ty jesteś Percy?
- Tak, to ja- odpowiedziałem. Była to trochę krępująca sytuacja, ale od razu przecież nie będziemy rozmawiać jakbyśmy znali się nie wiem jak długo.
- Ja was może zostawię samych- Chejron opuścił pomieszczenie.
- Skąd jesteś?- zapytał Dominik.
- Z Nowego Jorku, a ty? Zgaduję, że z Londynu- westchnąłem. Zawsze marzyłem o wycieczce do stolicy Angli.
- Z chwili obecnej tak, ale teraz chyba zmienię lokalizację- stwierdził poważnie, pewnie zastanawiając się gdzie teraz będzie mieszkał, bo Wielka Brytania daleko. Chciałem coś powiedzieć, ale do pokoju wparowała rozkojarzona Martha, w ogóle nie zwracając na nas uwagi.
- Ekhem, muszę ci kogoś przedstawić- spojrzała na mnie zaskoczona, a potem przeniosła powoli wzrok na Dominika. Otworzyła oczy ze zdumienia i stanęła jak wryta. Mój nowy brat z wrażenia, aż wstał z kanapy.
- Nie musisz. Znam go- burknęła, a na jej twarzy pojawiła się radość mieszana z gniewem. W oczach szalała burza jeszcze bardziej przerażająca niż zwykle.- Myślałam, że nie żyjesz- warknęła.
- Co za zbieg okoliczności. Ja też myślałem, że zginęłaś- przypatrywał się jej uważnie, jakby do końca nie wierzył, że to ona- Zmieniłaś się.
- To źle!?- spytała zdenerwowana.
- Skądże- uniósł ręce w geście kapitulacji.
- Myślałam, że wtedy nie miałeś jak uciec i cię zabili...
- Coś ci powiem. Chyba nie powinnaś myśleć. Lepiej zostaw to komuś bardziej zaaawansowanemu, kto wie na czym to polega. Ty jesteś za bardzo impulsywna i działasz pod wpływem chwili. Taka osoba powinna wiedzieć, że nie potrafi logicznie myśleć, więc powinnaś też się domyślić, że jest jakaś szansa, iż mogłem przeżyć- Dominik wygłosił swoją przemowę, która niezbyt zainteresowała Marthę, gdyż zaczęła ziewać.
- Nie wiem czy powinienem- zaczął Chejron.- Ale mam też dobre wieści, o ile w takiej sytuacji można je nazwać "dobrymi wieściami".
- Słucham- mruknąłem. No gorszych wieści to już chyba nie usłyszę.
- Grover ostatnio pojechał do Londynu i wpadł, dosłownie, na pewnego chłopaka i rozpoznał, a raczej wyczuł, że to heros, więc sprowadził go do Obozu i kilka dni temu, jak to powiedzieć, Posejdon go uznał i teraz masz brata- wydukał. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby Chejron tak się jąkał. Nie miałem pojęcia czy się cieszyć, czy się złościć. Najpierw Posejdon pozwala zabić Tysona, a później uznaje pierwszego lepszego kolesia. Zdenerwowałem się, jednak ta radość maskowała gniew. - Pewnie chcesz go poznać- centaur jakby czytał mi w myślach. - Zaraz go przyprowadzę.
- Poczekaj- zatrzymałem go.- Chcę wiedzieć jak ma na imię i ile ma lat.
- Ma na imię Dominik i jest w wieku 16 lat, czyli tylko o rok młodszy od ciebie- uśmiechnął się blado.- Dużej władzy nad nim raczej nie będziesz miał. Powiem ci, że niezłe z niego ziółko. Był tu zaledwie kilka dni, a już zdążył nabroić.
Wiem, że nie powinienem, ale uśmiechnąłem się. Mam tylko nadzieję, że nie będziemy się zachowywać jak Córki Zeusa. Wszystko zależy od jego charakteru. Chejron wygalopował z pokoju i po dłuższej chwili wrócił z chłopakiem o brązowych, dłuższych, ułożonych w nieładzie włosach, dużych, seledynowych oczach, raczej mojego wzrostu. Z twarzy był do mnie podobny, więc wiedziałem, że to nie jest pomyłka. Mam brata.
- Hej- przywitałem się.
- Siema- uśmiechnął się i usiadł koło mnie na sofie.- Ty jesteś Percy?
- Tak, to ja- odpowiedziałem. Była to trochę krępująca sytuacja, ale od razu przecież nie będziemy rozmawiać jakbyśmy znali się nie wiem jak długo.
- Ja was może zostawię samych- Chejron opuścił pomieszczenie.
- Skąd jesteś?- zapytał Dominik.
- Z Nowego Jorku, a ty? Zgaduję, że z Londynu- westchnąłem. Zawsze marzyłem o wycieczce do stolicy Angli.
- Z chwili obecnej tak, ale teraz chyba zmienię lokalizację- stwierdził poważnie, pewnie zastanawiając się gdzie teraz będzie mieszkał, bo Wielka Brytania daleko. Chciałem coś powiedzieć, ale do pokoju wparowała rozkojarzona Martha, w ogóle nie zwracając na nas uwagi.
- Ekhem, muszę ci kogoś przedstawić- spojrzała na mnie zaskoczona, a potem przeniosła powoli wzrok na Dominika. Otworzyła oczy ze zdumienia i stanęła jak wryta. Mój nowy brat z wrażenia, aż wstał z kanapy.
- Nie musisz. Znam go- burknęła, a na jej twarzy pojawiła się radość mieszana z gniewem. W oczach szalała burza jeszcze bardziej przerażająca niż zwykle.- Myślałam, że nie żyjesz- warknęła.
- Co za zbieg okoliczności. Ja też myślałem, że zginęłaś- przypatrywał się jej uważnie, jakby do końca nie wierzył, że to ona- Zmieniłaś się.
- To źle!?- spytała zdenerwowana.
- Skądże- uniósł ręce w geście kapitulacji.
- Myślałam, że wtedy nie miałeś jak uciec i cię zabili...
- Coś ci powiem. Chyba nie powinnaś myśleć. Lepiej zostaw to komuś bardziej zaaawansowanemu, kto wie na czym to polega. Ty jesteś za bardzo impulsywna i działasz pod wpływem chwili. Taka osoba powinna wiedzieć, że nie potrafi logicznie myśleć, więc powinnaś też się domyślić, że jest jakaś szansa, iż mogłem przeżyć- Dominik wygłosił swoją przemowę, która niezbyt zainteresowała Marthę, gdyż zaczęła ziewać.
- Znowu zaczynasz? Posłuchaj mam ADHD, więc być może działam pod wpływem impulsu, ale nie zapominaj, że ty też jesteś herosem i też masz ADHD- podsumowała bez entuzjazmu Córka Zeusa.
- Fakt- powiedział krótko Syn Posejdona.
Martha usiadła na fotelu i posmutniała jakby sobie o czymś przypomniała. Patrzyła przez chwilę w okno, po czym zwróciła się do Dominika.
- Jesteś Synem Posejdona, nie?- zapytała go.
-Podobno. Skąd wiedziałaś?- zdziwił się i usiadł z powrotem koło mnie na kanapie.
- Ty i Percy jesteście bardzo do siebie podobni- odpowiedziała dopiero po chwili.
- A ty? Córką bogini Zemsty? Czy może boga Wojny?- próbował zgadnąć, ale to mu nie wychodziło.
- Pudło. Jestem Córką Zeusa, więc uważaj sobie.
- Już się trzęsę- mój brat puścił do niej oko, a ona spojrzała na niego ironicznie.
- Pajac- mruknęła.
- Jak się poznaliście?- szybko zmieniłem temat, bo coś mi się wydaje, że gdyby zaczęli się przezywać to szybko by się nie skończyło.
- Jeszcze w dzieciństwie- odpowiedział mi Syn Posejdona.- Dosyć dawno temu. Zawsze trzymaliśmy się razem. Walczyliśmy z potworami i dziwiliśmy się, dlaczego tylko my je widzimy. Czuliśmy się wyjątkowi. Każda walka była dla nas niezłą zabawą. Zawsze wygrywaliśmy. Aż kiedyś, pewnego dnia było ich za dużo, odcięli mnie od Marthy, a gdy skończyłem walczyć jej już tam nie było. Byłem pewny, że ją zabili. Do dzisiaj- no tak, teraz wszystko jest jasne. Martha kiedyś powiedziała mi, że kogoś jej przypominam, a teraz już wiem kogo. Nie chciała mi powiedzieć, bo wiązało się to z przykrymi wspomnieniami. Kto wie, może obwiniała się o jego śmierć?
- Percy- z zamyślenia wyrwał mnie jej głos- Powinieneś to zobaczyć.
Kiwnęła głową w stronę okna. Spojrzałem w wyznaczone przez nią miejsce i zobaczyłem Ann, biegnącą w stronę Wielkiego Domu, a za nią spokojnie szedł Chejron.
- Zaraz wracam- rzuciłem przez ramię i wybiegłem z pomieszczenia na spotkanie z Annabeth.
- Percy!- rzuciła mi się w ramiona, delikatnie mnie całując. Oczywiście, iż odwzajemniłem pocałunek, ciesząc się, że jest cała i zdrowa.
Witam. Skończyłam ten rozdział i myślę, że był chociaż w małym stopniu ciekawy, bo naprawdę nie było mi łatwo go napisać. Stwierdziłam, że nie powinnam być poetą, ponieważ pisanie wierszem to nie moja bajka xddd Percy ma brata :) Nie potrafiłam go tak zostawić bez rodzeństwa ;p Mam już plan na nowy rozdział, więc muszę to gdzieś szybko spisać, żeby mi z głowy nie wyleciało :D Ślę pozdrowionka ;*
Jupi . Doczekałam się i rozdziału i spotkania Percy'ego z Annabeth .
OdpowiedzUsuńOgółem rozdział bardzo fajny , przyjemnie się go czytało . Przepowiednia cudowna .
Między Marthą ,a Dominikiem było chyba coś więcej niż przyjaźń. Tak czuje . Czekam na nest i dużo weny oraz wolnego czasu życzę
Też już chciałam żeby się spotkali :) Dziękuję ;3
UsuńMoże było, może nie xddd
Zobaczymy w kolejnych rozdziałach, bo sama nie wiem co mi do głowy przyjdzie :D
Z tym wolnym czasem to ciężko będzie xdd
Jeszcze raz wielkie dzięki *.*
Twojego bloga znalazłam niedawno i muszę (co ja gadam chcę[i to bardzo]) powiedzieć że bardzo mnie zaciekawił. Piszesz w bardzo fajny sposób. Już teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć , że jest on na mojej ,,liście najlepszych blogów o tej tematyce jakie czytałam". Czekam na następny rozdział! :-D
OdpowiedzUsuńWera
Dzięki :D
UsuńZ czystym sumieniem muszę też przyznać, że nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę na liście najlepszych blogów o tej tematyce jakie czytałam ^^
Zrobiłaś mi miłą niespodziankę *.*
Pojawi się niedługo ;*
Yay, nareszcie jestem. Cudowny rozdział, dobrze, że nie zostawiłaś biednego Persiaka bez rodzeństwa. Dopiero Posejdon pozwolił na śmierć Tysona, więc nie dziwię się, że Percy był trochę zły. Końcówka mega, mega słodka <3333333
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że nie wrócisz :)
UsuńA jednak mam serce xddd
Dziękuję :D
Ah, jak ja kocham przepowiednie ;-;
OdpowiedzUsuń